sobota, 30 sierpnia 2014

Piotr Kotwica - Odblask --> Podaj dalej, czyli książka w podróży

Tej książki nie czyta się długo. Za to długo się potem o niej myśli. Zapraszam na recenzję szokującej książki Piotra Kotwicy - Odblask.



Najchętniej wpisałabym tutaj tylko cytaty z książki, bo one dogłębnie wyrażają wszystkie odczucia autora. Postaram ograniczyć się tylko do kilku, żeby Was zaintrygować, ale też zostawić coś do samodzielnego odkrycia. 
Z. był ćpunem. Próbował prawie wszystkiego. Nie tylko gotowych substancji, czasem sam mieszał lub używał środków o konkretnym przeznaczeniu, których producent pewnie nigdy nie podejrzewał do czego mogą być wykorzystane. Zresztą ja też bym na to nie wpadła. Ale to daje obraz siły nałogu, który sprawiał, że uzależniony był gotowy prawie na wszystko, byle znów poczuć ten stan.

"Ćpam, więc jestem, jestem, więc ćpam. Jak brakuje dragów w krwiobiegu to tak, jakby brakowało samej krwi. Wtedy znikam. Tonę w cieniu. W desperackiej nudzie."
(str 37)

Z. zdał sobie sprawę co się z nim dzieje, dopiero gdy znalazł się na dnie. Ta książka jest jednym wielkim (choć niewielkim objętościowo) ostrzeżeniem przed braniem narkotyków. Przykładem, że nie warto zaczynać. Choć boję się, że dla nastolatków może być też przykładem tego, co robić, gdy jest się na głodzie...

"To wkręca, to wszystko wkręca jak diabli. Jeden się opamięta, drugi nie. Ja jestem ten drugi. Naturalnie, wiem to dopiero teraz. Orient się łapie, jak jest już po wszystkim."
(str 19)

Wbrew pozorom historia przepełniona jest miłością do ludzi, do świata, mimo niezrozumienia praw nim rządzących.

"I jeżeli warto dla czegoś żyć, to własnie dla ludzi.
Ja jestem nikim zagubionym w nicości. Ale ofiaruję Wam swoje życie, żebyście wiedzieli, co może się wydarzyć, jak straci się kontrolę."
(str 64)

Autor świetnie operował językiem, często miałam wrażenie, że jestem w głowie naćpanego bohatera, wraz z nim przeżywam wizje i emocje. Historia zaczyna się od początku, czyli od środka. Przeskakuje, gubi. Nigdy nie ma pewności, co jest rzeczywistością, a co tylko projekcją umysłu. To niewątpliwe zalety tej książki, wzmacniające jej realizm. Piotr Kotwica miał rację - nie ma potrzeby pisać o czymś czterystu stron, skoro najważniejsze można zawrzeć na osiemdziesięciu. Skondensowana prawda, która niesamowicie mocno przemawia do czytelników. Udany debiut!

Książka bierze udział w wyzwaniach:
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 0,8)


PODAJ DALEJ, CZYLI KSIĄŻKA W PODRÓŻY

Jak wspominałam w poprzednim poście, ta książka wędruje. Akcję zapoczątkowała Sylwia z bloga Moje spojrzenie na kulturę. Była już u kilku blogerek: 

  1. Hania P. - RECENZJA
  2. Ami - RECENZJA
  3. Chabrowa - RECENZJA
  4. Monweg - RECENZJA
  5. malutk_a - RECENZJA
  6. Ensorcelee Mija - RECENZJA
A gdzie wyląduje teraz?

Tak, jak zapowiadałam, książkę otrzyma pierwsza osoba, która wyrazi w poście chęć uczestnictwa w akcji :)

REGULAMIN:
1. Czas na przeczytanie książki: 2 tygodnie
2. Konieczność napisania na email - sylatyla@interia.pl, aby potwierdzić odebranie przesyłki.
3. Należy na stronie tytułowej należy napisać coś dla Sylwii (mogą to być spostrzeżenia o lekturze- max kilka zdań)
4. Osoba posiadająca książkę przekazuje ją dalej innym, którzy potwierdzają u Sylwii doręczenie przesyłki.

To kto jest chętny? :D






środa, 27 sierpnia 2014

Agnieszka Kaluga - Zorkownia



Czytaliście "Chustkę"- książkę lub bloga?
Myślałam, że "Zorkownia" będzie podobna: też oparta na blogu, też o raku i umieraniu. Okazała się jednak inna. "Chustka" to historia Joanny, jej przeżyć i jej walki z chorobą. W "Zorkowni" wolontariuszka hospicjum opowiada głównie o swoich spotkaniach z umierającymi ludźmi.

"Mam obowiązek WIDZIEĆ rzeczy, smakować rzeczy,
cieszyć się nimi.

Bo jestem.

Póki jestem."
(13 czerwca 2010)

To historia Gosi, której ciężko pogodzić się z tym ,że zostawia malutką córeczkę. Z pomocą męża i Agnieszki pisze do niej list- pomost, który połączy je w przyszłości.

To pan Czesiu, któremu córka nie ma odwagi powiedzieć, że jego żona niedawno zmarła. On cały czas myśli, że leżą razem, tylko w innych szpitalnych łóżkach.

To Ola w piątym miesiącu ciąży, umierająca na czerniaka.

To Róża, która już nie może doczekać się śmierci.

To towarzyszenie rodzinie, gdy ich bliski umiera.

"Zostałam zaproszona do największej intymności, 
koncentruję się tylko na nich. Wiem, że pracuję na ich
 wspomnienia z tych chwil, że każdy gest ma znaczenie. 
Rozmawiamy, płaczemy, modlimy się cicho, milczymy. "
(23 lutego 2010)

To wiele więcej historii, różnych od siebie, a jednak zawsze w jakiś sposób podobnych.

Choć książka nie ma dużej objętości, jednak nie potrafiłam jej szybko przeczytać. Kilka stron, kilka historii na raz, więcej się nie dało. Nieustannie podziwiałam autorkę- Agnieszkę, że zdecydowała się na wolontariat w hospicjum. Dobrowolnie postanowiła spotykać się na co dzień z ogromnym cierpieniem bezbronnych ludzi i ze wszechobecną śmiercią. Przywiązywała się do ludzi, choć wiedziała, że wkrótce odejdą, często nawet przyjaźniła z nimi. Być może dla niej był to rodzaj terapii, próba pogodzenia się ze śmiercią malutkiej córeczki, chęć pomocy tym, którzy bardzo tej pomocy potrzebują, którym jeszcze można pomóc.

"Dzień Matki, Dzień Dziecka. Siłą rzeczy widzę mamy
po stracie. Te wszystkie festyny, balony, waty.
Nadmiar i głód. Pamiętam dobrze pierwszy rok:
bolał każdy po skóry. Nawet cmentarz zasypany
kolorami! - brak z posypką, pustka z lukrem"
(26 maja 2013)

Poświęcała obcym ludziom czas, który mogła spędzić ze swoimi bliskimi. W obecnym momencie (a może nigdy?) nie potrafiłabym tak. Z wielu względów. Nie wyobrażam sobie, że kiedyś wybierałabym spędzanie czasu, którego ciągle mamy tak mało, z obcymi ludźmi,  nawet jeśli oni bardzo tej obecności potrzebują. W porównaniu z autorką bloga wychodzę na straszną egoistkę... Jednak każdy z nas jest inny, każdym kierują inne pobudki. Jedni są w stanie dbać tylko o szczęście swoje i swojej rodziny. Inni potrafią dzielić się nim także z innymi ludźmi. I choć nie wiem, czy kiedyś do końca zrozumiem motyw ich postępowania, to jedno jest pewne- zawsze będę ich podziwiać za altruizm, zaangażowanie i chęć niesienia pomocy!

Ciężko ocenić książkę, która tak naprawdę była blogiem i rządzi się własnymi prawami. Tu nie ma rozdziałów- tu są posty z kolejnych dni. Nie ma regularności, widać, że autorka nie zawsze była w stanie pisać o tym, co przeżywa. Na pewno wielu rzeczy nie powiedziała. O swoim życiu wspominała zdawkowo. Nie mniej jednak, spodobał mi się styl autorki, lekkość w zabawie słowami, dzięki której zyskiwały całkiem inne i dużo większe znaczenie. 

Blog Agnieszki Kalugi znajdziecie TUTAJ

Gratuluję pani Agnieszko! Powodzenia i wytrwałości!

.

Książka bierze udział w wyzwaniach:
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
- Gatunkowy miesięcznik (powieść oparta na faktach) 
- Grunt to okładka (sukienka)
- Klucznik: 2 w 1 (literatura europejska / (wy)pożyczona)


UWAGA!!!
Pod koniec tygodnia na blogu pojawi się możliwość złapania książki : Piotr Kotwica - Odblask w ramach akcji "Podaj dalej, czyli książka w podróży" zapoczątkowanej przez Sylwię z bloga Moje spojrzenie na kulturę.
Bądźcie czujni, bo książka pojedzie do pierwszej osoby, która się po nią zgłosi! :)

piątek, 22 sierpnia 2014

Stieg Larsson - Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet

Kilka dni temu zakończyłam spotkanie z kolejną niezwykłą parą ze świata kryminałów. I zanim o nich cokolwiek opowiem, muszę zaznaczyć, że bardzo cieszy mnie fakt istnienia jeszcze dwóch książek z ich przygodami. Mam nadzieję, że cała trylogia "Millennium" Stiega Larssona wciągnie mnie tak, jak pierwsza część- "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet".



Mikael Blomkvist nie należał do tych mężczyzn, o nie, on kobiety uwielbiał. Razem ze swoją przyjaciółką i kochanką Ericą prowadził pismo - tytułowe "Millennium". Poznajemy go w kryzysowej sytuacji. Sąd właśnie uznał go winnym. Dziennikarz podał nieprawdziwe informacje na temat znanego finansisty i teraz jego przyszłość jawiła się w szarych kolorach. Żeby nie pogrążyć pisma, postanowił się na razie  od niego odsunąć. I nagle dostał niezwykłą propozycję pracy. Oficjalnie miał pisać biografię Henrika Vangera i spisać historię jego rodziny. Nieoficjalnie- miał badać tajemniczą sprawę zaginięcia lub śmierci nastoletniej bratanicy Henrika- Harriet. Może nie byłoby to takie dziwne, gdyby nie fakt, że sytuacja miała miejsce prawie czterdzieści lat temu. Początkowo przeciwny temu zadaniu Mikael uległ, gdy Henrik oprócz sowitego wynagrodzenia, zaproponował przekazanie informacji na temat finansisty, przez którego dziennikarz stracił znaczną część majątku i miał spędzić trzy miesiące w więzieniu. Mikael dostał do dyspozycji domek i przeprowadził się na wyspę, gdzie w otoczeniu mniej lub bardziej przyjaznych krewnych Henrika, zaczął badać historię rodziny Vangerów. Zajmując się również sprawą Harriet, niespodziewanie dla samego siebie, trafił na wątki pominięte zarówno przez policję, jak i przez ogarniętego swoistym szaleństwem na tym punkcie Henrika. Wiedział, że sam nie da rady zbadać wszystkich poszlak, dlatego poprosił o kogoś do pomocy.

W tym miejscu na scenę wkracza Lisabeth Salander. Drobna dwudziestopięciolatka z tatuażami. Genialna reasercherka, uznana przez sąd za niezdolną do decydowania o swoim życiu. My poznaliśmy ją już wcześniej, gdy na zlecenie prześwietlała życie Mikaela. On poznał ją dopiero niedługo po tym, jak dowiedział się, że był sprawdzany.

Czy ta osobliwa para ma szansę rozwiązać zagadkę kryminalną sprzed lat? A może historia jest bardziej aktualna, niż się wydaje?

Tajemniczy klimat, zagadka, psychologia. Ta gruba książka na kilka dni zawładnęła moim umysłem. Po raz kolejny miałam szansę poznać nieodkryte wcześniej i przerażające historie rodzinne. Do tego dostałam jeszcze skomplikowane przestępstwa gospodarcze i wątek kryminalny, tym trudniejszy, że do zdarzenia doszło wiele lat temu i sytuacja była wielokrotnie badania. Początkowo sama nie wierzyłam, że dziennikarz ma jakieś szansę na rozgryzienie tego. Ale dałam się porwać historii i nie żałuję. Wiele rzeczy mnie tu dziwiło, wiele szokowało i bardzo wiele przerażało. Opisani mężczyźni, którzy nienawidzili kobiet, cechowali się ogromnym okrucieństwem. Jednak nie tylko opisy popełnianych przez nich zbrodni mroziły krew w żyłach. Równie mocny wpływ miały krótkie zdania, statystyki na temat przemocy wśród kobiet, wstawiane przed każdą częścią książki.

I choć autor zakończył kryminalną część historii, pozostawił mnie żądną informacji. Przede wszystkim na temat Lisabeth, która jest tak tajemnicza i intrygująco inna od innych bohaterek kryminałów, które znam, że nie sposób o niej zapomnieć. Po takiej książce mogę tylko żałować, że Stieg Larsson nie napisze już nic więcej.

Pozostałe książki autora:
- Dziewczyna, która igrała z ogniem (Millennium tom II)
- Zamek z piasku, który runął (Millennium tom III)
Okładki książek pochodzą z portalu LubimyCzytac.pl







Książka bierze udział w wyzwaniach:
Książka bierze udział w wyzwaniach:
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (4,9 cm)
- Czytam Opasłe Tomiska (640 stron)
- Wyzwanie kryminalne
- Wyzwanie biblioteczne
- Klucznik 2 w 1 (literatura europejska, (wy)pożyczona)
- Historia z TRUPEM
- Najpierw książka, potem film (Dziewczyna z tatuażem, Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet)
Zdjęcie z Filmweb.pl
Choć obiecałam sobie, że nie będę oglądać ekranizacji świeżo po lekturze książki, jednak w tym wypadku nie wytrzymałam i kilka dni po przeczytaniu, obejrzałam "Dziewczynę z tatuażem" (The Girl with the Dragon Tattoo, 2011). Tym razem moje obawy przed ekranizacją okazały się nieuzasadnione. Mimo zmiany zakończenia i kilku faktów, film mi się spodobał. Sposób, w jaki przedstawiano zdarzenia z przeszłości. Nastrój. Aktorzy. Muzyka.
Istnieje również szwedzka wersja filmu (powstała jako pierwsza), ale nie obejrzę jej z racji tego, że aktorzy w wersji amerykańskiej spodobali mi się tak bardzo i nie chcę sobie mieszać obrazów. Zostawię ich obsadzonych w tych rolach w mojej wyobraźni przy czytaniu kolejnych części trylogii.

I tylko mam nadzieję, że w najbliższym czasie jednak zostanie nakręcona kolejna część z tą samą obsadą. Filmweb podaje datę premiery na 2014, ale rok nam się skończy za kilka miesięcy, a szczegółów dalej brak. Chyba, że ktoś z Was wie coś więcej na ten temat? ;)

niedziela, 17 sierpnia 2014

Jodi Picoult - Dziewiętnaście minut

Poznajcie Petera. Wrażliwego chłopca, ukochanego syna swojej matki. Zdolnego programistę. Przeciętnego ucznia. Chłopaka od zawsze prześladowanego w szkole. Za wrażliwość, za delikatność, za to, że był inny od reszty i nie zdawał sobie z tego sprawy. Wzbudza litość, prawda? Dlatego musicie poznać go też z drugiej strony- jako sprawcę strzelaniny w szkole, zabójcę kilku uczniów. W książce "Dziewiętnaście minut" Jodi Picoult po raz kolejny poruszyła trudny temat.



"W dziewiętnaście minut można skosić frontowy trawnik, ufarbować włosy, obejrzeć tercję meczu hokejowego.
W ciągu dziewiętnastu minut można się doczekać zamówionej pizzy. 
Przeczytać dziecku bajkę lub wymienić olej w aucie.
W dziewiętnaście minut można wstrzymać świat lub ewakuować się z niego na zawsze.
Dziewiętnaście minut- tyle wystarczy, żeby dopełnić zemsty." (str 11)

To miał być kolejny zwykły dzień w szkole. Peter sprawił, że stał się najgorszym dniem w dziejach całego miasteczka. Podłożył bombę, zaczął strzelać. Zabijał nie tylko tych, którzy się nad nim znęcali. Miał ze sobą prawie 200 sztuk amunicji, większość zużył. Zanim zdążył popełnić samobójstwo, został złapany przez policję. Rozpoczyna się dochodzenie- adwokat i rodzice Petera próbują zrozumieć, jak to się stało, co sprawiło, że chłopiec taki jak on, decyduje się na tak dramatyczny krok. Reszta społeczeństwa pragnie by trafił do więzienia na resztę życia. 

Josie w strzelaninie straciła chłopaka. Chłopaka, dzięki któremu trafiła do szkolnej elity, który sprawiał, że ona sama czuła się lepsza. Nie potrafiła się pogodzić z jego śmiercią. Tym bardziej, że nie mogła rozmawiać o tej tragedii z jedyną bliską osobą, jaka jej pozostała- z matką.

"Jeżeli oddaje się komuś serce i ten ktoś umiera, czy zabiera ofiarowane serce ze sobą? Czy potem do końca życia chodzi się z wielką dziurą w środku, której już nic nigdy nie zdoła zapełnić?" (str 161)

Alex jako sędzia prowadząca tę sprawę, chciała zachować obiektywność. Czy uda jej się trzymać tego postanowienia, kiedy każdego dnia widzi, jak jej córka cierpi?

Josie i Peter w dzieciństwie byli najlepszymi przyjaciółmi. To ona zawsze broniła go przed prześladowaniami, które zaczęły się już w przedszkolu. To ona jako jedyna zawsze się z nim bawiła. I choć ich matki zerwały kontakty i zabroniły im się spotykać, oni nadal przyjaźnili się w szkole. Dopóki nie zaczęli dorastać i ich świat nie zaczął się zmieniać...

Narracja w książce prowadzona jest z kilku perspektyw, przez to poznajemy nie tylko Petera- brutalnego zabójcę, ale także sytuacje, które sprawiły, że delikatny chłopiec poczuł przymus sięgnięcia po tak drastyczne środki. I choć nic nie może usprawiedliwić morderstwa, jednak historia Petera i argumenty podnoszone przez jego adwokata, sprawiały, że zapominałam o tym co zrobił i współczułam mu. Cierpimy razem z rodzicami Petera, którzy obwiniają się, jednocześnie nie potrafiąc znaleźć błędu w wychowaniu syna. Przypatrujemy się Alex, która jest świetna jako sędzia, ale niezbyt dobrze radzi sobie w roli matki. Dzięki Josie odkrywamy kolejne szczegóły tego dramatycznego dnia, tych dziewiętnastu minut, które zmieniły losy wielu ludzi.

To bardzo mocna i bardzo poruszająca książka, która zajmuje myśli jeszcze długo po jej skończeniu. Nie dziwię się, że wzbudziła takie emocje w amerykańskich szkołach.

"Bo jak odnaleźć logikę w fakcie, że szkoła, która powinna zapewniać dzieciom bezpieczeństwo, zmienia się w krwawą łaźnię" (str 280)

W takich momentach możemy się tylko cieszyć, że nasza kultura jest odmienna od amerykańskiej i na razie nie grożą nam takie tragedie. Choć nie zmienia to faktu, że prześladowania istnieją  i jeśli nie będzie na to żadnej reakcji, to kto wie, co w końcu może się zdarzyć. Bo historia Petera to nie tylko historia ofiary, jego rodziców i prześladowców. To także nauczyciele, społeczeństwo, które nie reaguje na przemoc...

Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytam opasłe tomiska (672 strony)
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (4,5 cm)
Klucznik: 2. (wy)pożyczona (z biblioteki) 
- Grunt to okładka: motyw sierpniowy: SUKIENKA
- Historia z TRUPEM


Pozostałe książki autorki:
- Bez mojej zgody + EKRANIZACJA: "Bez mojej zgody" (My Sister's Keeper, 2009)
- Czarownice z Salem Falls + EKRANIZACJA: "Czarownice z Salem Falls"  (Salem Falls, 2011)
- Deszczowa noc
- Drugie spojrzenie
- Dziesiąty krąg (6/10) EKRANIZACJA: "Dziesiąty Krąg" (The Tenth Circle, 2008)
- Głos serca
- Jak z obrazka
- Jesień cudów
- Karuzela uczuć EKRANIZACJA: "W imię miłości" (The Pact, 2002)
- Krucha jak lód
- Linia życia
Pół życia (6/10)
- Przemiana
- Świadectwo prawdy EKRANIZACJA: "Cała prawda" (Plain Truth, 2004)
- Tam gdzie ty
- To, co zostało
- W imię miłości
- W naszym domu
- Zagubiona przeszłość
- Z innej bajki (napisana wraz z córką)

wtorek, 12 sierpnia 2014

Katherine Webb - Dziedzictwo

Jak mam napisać recenzję, żeby przekazać Wam wszystkie zalety tej książki? Bo „Dziedzictwo” Katherine Webb to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku!


Kiedy umiera Meredith, jej rezydencję dziedziczą wnuczki- Erica i Beth. Pod jednym warunkiem- muszą tam zamieszkać. Erica namawia siostrę i przenoszą się do domu, w którym kiedyś spędzały każde wakacje i który był dla nich najszczęśliwszym miejscem na świecie. Do dnia, kiedy zniknął ich kuzyn. I nigdy się nie odnalazł. Erica uważa, że starsza siostra do tej pory obwinia się o tę sytuację i przez to cierpi na depresję. Ma nadzieję, że jeśli uda jej się dowiedzieć, co się naprawdę stało, pomoże siostrze poradzić sobie ze wspomnieniami. Problem w tym, że sama prawie nic nie pamięta z tego dnia, ale czuje, że zniknięcie ma związek z jeziorkiem leżącym na terenie posiadłości. Kobieta nie posiada się z radości, kiedy spotyka ich wspólnego uwielbianego przyjaciela z dzieciństwa, Cygana Dinny’ego. Teraz i jego i Beth zamęcza pytaniami o tamten dzień, ciągle mając nadzieję, że opowiedzą jej, co się naprawdę zdarzyło.
Nie jest to jedyna tajemnica, którą skrywa to miejsce. Podczas sprzątania Erica odkrywa stare listy, które przenoszą nas na Dziki Zachód. Poznajemy historię Caroline, matki Meredith. I choć Erice nie uda się odtworzyć całego jej życiorysu, jednak dokonuje niezwykłego odkrycia.

Lubicie historie rodzinne? Ja uwielbiam! Szczególnie takie z ukrytymi tajemnicami. Dlatego jestem absolutnie zachwycona książką Katherine Webb. Historia jest prowadzona w dwóch przedziałach czasowych. Zaczyna się od wątku Caroline. I na przemian z historią jej prawnuczek, poznajemy trudne życie delikatnej kobiety na początku XX wieku w Ameryce. I choć czytałam wiele książek o Dzikim Zachodzie (bo wiecie… byłam zakochana w Winnetou i czytałam wszystkie książki Karola Maya), to nigdy nie spotkałam się z sytuacją, że dziewczyna z dobrego domu wychodzi za mąż za farmera i jedzie za nim na prerię. Całe życie mieszkała w mieście, teraz na pustkowiu, z wszechobecnym piaskiem. I choć kochała męża i nie mogła narzekać na brak jego miłości, jednak obce miejsce i Indianie, których się bała, sprawiały, że czuła się coraz gorzej. Z ciekawością śledziłam jej losy,próbując odkryć powód dla którego znalazła się w Anglii i założyła nową rodzinę.
Z Ericą chętnie wspominałam wakacje. Pełne swobody, szczęśliwe. Spędzaliście wakacje na wsi? Na pewno odnajdziecie się w tej atmosferze, która powoli nabiera tajemniczości. Denerwuję się o bierność Beth, jej brak walki o syna. I niechęć do podzielenia się wspomnieniem z dnia zaginięcia kuzyna, powodowaną troską o siostrę.

W powieści nie zabrakło miłości. Macierzyńskiej, siostrzanej i tej romantycznej. Autorka wspaniale połączyła historię rodzinną z miłością, dramatem i tajemnicą. Stworzyła świetną powieść, od której wprost nie można się oderwać i której nie można nic zarzucić. No może tylko to, że jedna z kartek była ostatnia i nie można jej czytać w nieskończoność.
 "Dziedzictwo" było dla mnie idealną książką. Kiedy odłożyłam ją w nocy, żeby rano jakoś wstać do pracy, to i tak nie mogłam spać i mnożyłam w głowie możliwe scenariusze. I choć były mniej lub bardziej szalone, nie udało mi się odgadnąć zamiarów pisarki. Jeśli kiedyś wymienię Wam moją książkową TOPlistę, ta pozycja na pewno się tam znajdzie:)

 Zdecydowanie polecam!


Druga książki Katherine Webb:
- Echa pamięci


Książka bierze udział w wyzwaniach:
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

piątek, 8 sierpnia 2014

David Nicholls - Jeden dzień

Dex i Em. Em i Dex. To miała być wspaniała historia o źle dobranej parze. Jesteście ciekawi mojej opinii o książce "Jeden dzień" Davida Nichollsa?

Ona- idealistka, niepewna siebie dziewczyna, wierząca w sens manifestacji, chce zostać pisarką.
On - bogaty, przystojny, pewny siebie. W przyszłości chciałby być dokładnie taki sam.

Ostatnią noc studenckiego życia spędzili razem, nie tylko rozmawiając i snując plany na przyszłość. Zdawali sobie sprawę, że nie są dla siebie stworzeni, że ich cele i pragnienia się różnią, dlatego nie myśleli o związku, ale postanowili utrzymywać kontakt. Śledzimy ich losy przed 20 lat, każdego 15 lipca sprawdzamy co się u nich dzieje. Czy studencka znajomość ma prawo przetrwać, przez tyle lat?

Emma ma świadomość, że kocha Dextera, jednak jeszcze bardziej jest pewna tego, że nie powinni ze sobą być. W każdym liście pisanym do niego na początku znajomości, stara się ukrywać siłę swojego uczucia. On zaś traktuje ją wyłącznie jako przyjaciółkę, której może się pochwalić swoimi licznymi podbojami miłosnymi. I podczas gdy Emma utkwiła w nudnej i męczącej pracy w restauracji, Dexter został prezenterem telewizyjnym, spełniając swoje marzenie z młodości- nadal był przystojny i bogaty. Choć ich życie diametralnie się różniło, mimo tego coś przyciągało ich do siebie i sprawiało, że nadal spotykali się co jakiś czas. Ale ich rozmowy coraz częściej kończyły się kłótniami, nie byli już tymi samymi ludźmi, co parę lat temu. Kilka zdarzeń sprawia, że ich życie kompletnie się odmienia, nic już nie jest takie jak dawniej, a przyjaciele muszą poradzić sobie z nowym podziałem ról. 

Od razu przyznam, że miałam wobec tej książki ogromne oczekiwania. Najpierw słyszałam o świetnym filmie, który "koniecznie musisz obejrzeć!". Potem okazało się, że jest on ekranizacją książki, która jest jeszcze lepsza. Dlatego wiedziałam, że muszę ją przeczytać! I wiecie co? Rozczarowałam się. Oczekiwałam wspaniałej historii miłosnej, silnych emocji, podobnych do tych, które wywołała książka "P.S. Kocham Cię". Nie dostałam tego. Owszem, historia jest dobra, unikalna. Jednak przez większość książki bardziej się nudziłam i denerwowałam na bohaterów, niż wzruszałam. Może byłoby inaczej, gdybym nie spodziewała się niczego po tej powieści, nie czytała pozytywnych recenzji czy opinii na okładce. Dlatego jeśli jeszcze jej nie czytaliście i jesteście zniechęceni moją niezbyt pozytywną opinią, mimo tego przeczytajcie "Jeden dzień" i myślę, że Wy z kolei rozczarujecie się pozytywnie. Poważnie ;) Bo to nie jest zła książka, gdyby nie moje wygórowane oczekiwania, oceniłabym ją wyżej.

Inne książki autora:
- Dobry początek
- Dubler
- Szansa na sukces


Książka bierze udział w wyzwaniach:



wtorek, 5 sierpnia 2014

Podsumowanie miesiąca

Lipiec uwiódł mnie piękną pogodą, jeszcze kilka podobnych miesięcy poproszę! ;) Od razu się przyznaję, że zamiast ćwiczyć, leżałam na słońcu, albo taplałam się w basenie- dlatego dziś podsumowanie będzie krótsze, bo bez treningowego (wstyd mi było umieszczać tylko jedne zajęcia z zumby i jedne bokwy:P).

KSIĄŻKOWO
Lipiec to 9 przeczytanych książek, 3166 stron i 20,8 cm. Łącznie: 53 książki, 21 121 stron, 137,8 cm. Jeszcze trochę brakuje do zakończenia wyzwania. Przeczytane książki:

Najlepsza to na pewno "Dziedzictwo", ale o niej napiszę wkrótce. Większość lipcowych książek czytało mi się bardzo dobrze, dlatego w tym miesiącu tak ich dużo :)

PS Słyszeliście o aplikacji na telefon Czytaj KRK? Jeśli ją zainstalujecie i gdzieś w Krakowie zobaczycie kod, możecie go zeskanować i wypożyczyć książkę na telefon na 30 dni. W tej edycji jest kilka ciekawych pozycji, także mam nadzieję, że uda mi się upolować kod, mimo, że nie mieszkam w Krakowie :) 
Więcej informacji znajdziecie tutaj.


FILMOWO SERIALOWO
Z filmami też słabo w tym miesiącu. Zaczęłam oglądać "P.S. Kocham Cię", ale chyba byłam zbyt krótko po lekturze książki, bo różnice między książką a filmem bardzo mnie drażniły i nie potrafiłam zaakceptować aktorów. Muszę trochę odczekać zanim dokończę ten film i zanim zacznę oglądać "Jeden dzień". Za to wreszcie nadrobiłam kilka odcinków i skończyłam oglądać 10 sezon "Chirurgów". I choć to zakończenie nie było tak emocjonujące jak kiedyś bywało i nie wylałam morza łez, wiem, że we wrześniu znów do nich wrócę :D




NAJPIERW KSIĄŻKA, POTEM FILM


W tym miesiącu udzielały się 2 osoby:
  1. Plichcia (Czytelnia Kasi)-  3 książki
  2. ja ;) - 1 książka
Zachęcam Was do dopisywania się na listę, kiedy przeczytacie jakąś zekranizowaną książkę :) Więcej szczegółów znajdziecie tu i tu.