czwartek, 31 lipca 2014

Marta Kisiel- Nomen Omen

Szukacie zabawnej i szalonej lektury? Zapraszam na recenzję najnowszej książki Marty Kisiel - "Nomen Omen".


Salomea Klementyna Przygoda. Dwudziestopięcioletnia dziewczyna, niezbyt wdzięczna losowi na swój duży wzrost i potężną posturę. I zdecydowanie zła na rodziców za wybór imienia. Do tego dodajmy kilka lat młodszego brata, który zawsze był faworyzowany, choć nie należał do najmilszych i najmądrzejszych ludzi świata. Takiej rodzinki nie jest w stanie zrekompensować nawet najlepsza babcia. Nie dziwi więc, ze Salka korzysta z okazji i przenosi się do Wrocławia. Od razu na początku jej pobytu w tym pięknym mieście, można się zastanawiać, czy nie wpadła przypadkiem z deszczu pod rynnę. Staruszka, u której zamieszkała nie podpada pod definicję "miłej, starszej pani". Chociaż na drugi dzień można by tak o niej powiedzieć. Ale potem znów nie. Co jest z tą kobietą?

A dom, w którym zamieszkała?
"Przytulna stancja u starszej pani mogła z powodzeniem występować w horrorach klasy dowolnej. I to bez charakteryzacji."

Salka przetrwałaby wszystko, przyzwyczaiłaby się do dziwnego domu i jego jeszcze dziwniejszej właścicielki, do papugi, która nie lata, nawet do tajemniczych głosów, które skutecznie zagłuszają radio i przeszkadzają w rozmowach telefonicznych. Ale załamała się, gdy w starym domu zamieszkał również jej brat, "idealny" student, z całą pewnością "bez powodu" wyrzucony z akademika.

A to dopiero początek przygody -nomen omen- Salki Przygody. Początek niezbyt fortunny, bo jej rodzony brat wyrzuca ją z mostu do lodowatej rzeki. Ale zaraz, zaraz. Nie zakładajcie niczego zbyt pochopnie! W tej historii nic nie jest takie, jak się wydaje...

Marta Kisiel bez problemu przekonała mnie do swojej twórczości. Napisała książkę, w której wiele się działo i mało co było przewidywalne, obie te cechy zawsze doceniam. To taki trochę misz-masz gatunkowy: trochę kryminału, trochę historii i może cząstka romansu, wszystko połączone sporą dawką humoru. Nietuzinkowi, charakterystyczni bohaterowie, a do tego żywy język narracji, od potocznego po żargon naukowy. 

Przed rozpoczęciem lektury nie miałam żadnych skojarzeń odnośnie tej książki, z czytanych wcześniej recenzji zapamiętałam jedynie imię głównej bohaterki. Dlatego bez żadnych zastrzeżeń dałam się porwać wyobraźni autorki i mogę Wam polecić taką przygodę. Tylko uwaga! Marta Kisiel ma na razie na koncie tylko dwie książki (i kilka opowiadań), więc jeśli ją polubicie, to nie zaspokoicie całkiem swojego czytelniczego apetytu. Jesteście gotowi na takie ryzyko?


Książka bierze udział w wyzwaniach:
- Grunt to okładka (budynek)
- Klucznik: 1. Tomisko NIEopasłe
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

środa, 16 lipca 2014

Dom na plaży


Anne, poruszona starymi zdjęciami i otrzymanym listem, na prośbę wnuczki zgadza się opowiedzieć historię swojego życia. O wielkiej miłości, która ciągle była w jej sercu.

Przyjęcie przedślubne Anne trwało najlepsze, gdy Kitty poinformowała ją, że leci pomóc żołnierzom i będzie pielęgniarką na wyspie Bora-Bora. Anne od razu podjęła decyzję, by polecieć z nią, odwlekając w ten sposób ślub ze swoim idealnym narzeczonym. Kochała go, ale nie była jeszcze gotowa na małżeństwo, w którym wszystko będzie z góry zaplanowane. Wyprawa na wyspę miała dać jej szansę na wykorzystanie świeżo nabytych umiejętności pielęgniarskich w maleńkim szpitalu. Na miejscu okazało się, ze czeka je większa przygoda, niż przewidywały. Przez najbliższe miesiące będą musiały zmierzyć się nie tylko z wojennymi ranami, ale także z żołnierzami stęsknionymi obecności kobiet.

Już pierwszego dnia Kitty wzbudziła zainteresowanie kilku mężczyzn. Anne pozostała wierna narzeczonemu i była ostrożna w nawiązywaniu nowych znajomości. Jednak wszystko zmieniło się, gdy poznała Westrego. Ten miły mężczyzna szybko zdobył jej zaufanie. Pokazał jej niedawno odkryty domek na plaży, który wzbudził ich zachwyt. Był opuszczony i zaniedbany, więc wspólnie postanowili go wyremontować i upiększyć, aby mieć swoje miejsce, które pozwoli zapomnieć o trwającej wojnie. W tym małym niepozornym domku rodzi się uczucie, którego siła zaskakuje Anne. Sumienie nie pozwala jej jednak zapomnieć o narzeczonym, który walczył gdzieś na wojnie i przy życiu trzymała go jedynie myśl o niej...
Jak rozpoznać prawdziwą miłość? Wojna nie ułatwiała podejmowania ważnych życiowych decyzji...

Dom na plaży- to brzmi jak tytuł letniego romansu, prawda? Jednak ta historia to o wiele więcej. To opowieść o przyjaźni, która zmienia się wraz z klimatem.O wierności. O tajemniczym właścicieli domku i jego obrazie. A także o okrucieństwie, które nie może być usprawiedliwione wojną. Przekonuje, że miłość, to nie tylko przyzwyczajenie i poczucie bezpieczeństwo, ale także namiętność.

Styl pisania autorki sprawia, że książkę czyta się szybko i przyjemnie, dlatego spokojnie możecie ją wybrać jako lekturę na plażę :)

Pozostałe książki autorki:
- Jeżynowa zima
- Kameliowy ogród
- Marcowe fiołki

Książka bierze udział w wyzwaniach:
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Gatunkowy miesięcznik (literatura kobieca)

Klucznik: 1. Tomisko NIEopasłe 2. Tytuł w trzech słowach

14 lipca 2014 miała miejsce kolejna premiera tej książki, która okłada bardziej Wam się podoba? :D

piątek, 11 lipca 2014

P.S. Kocham Cię


Nie wiem, czy to dzięki Waszym opiniom na blogach, czy dzięki temu, że akurat tę książkę wybrałam na pierwsze spotkanie z Ahern, ale jestem zachwycona, zakochałam się od pierwszego rozdziału i chcę więcej!

Holly ma niecałe 30 lat i od dwóch miesięcy jest wdową. Jej mąż Gerry miał raka mózgu i przegrał tę nierówną wojnę, a ona nie potrafi się z tym pogodzić i rozpocząć życie na nowo. Nie wychodzi z domu, prawie nie spotyka się z innymi ludźmi. Aż do dnia, kiedy wreszcie odważa się pojechać do rodziców i odebrać kopertę zaadresowaną do niej. Okazuje się, że w środku są krótkie listy od Gerrego, w których zleca jej do wykonania różne czynności. I tak zaczyna się jej powrót do normalnego życia. Nadal nie jest jej łatwo, ale te liściki otwierane na początku każdego miesiąca nadają sens jej istnieniu, skłaniają do działania i zmuszają do wyjścia z domu. A co najważniejsze- Holly dzięki nim czuje się, jakby Gerry był przy niej i nadal ją kochał, tak jak zapewniał na końcu każdego liściku. Kobieta może liczyć na wsparcie swojej licznej rodziny oraz przyjaciół, jednak czy będzie w stanie spełnić wszystkie polecenia zmarłego męża i zacząć tworzyć nowe wspomnienia, zamiast ciągle żyć przeszłością?

Jak wspomniała- książka urzekła mnie od początku. Już po kilku stronach zaczęłam płakać razem z Holly, współczując jej po śmierci ukochanego. Doskonale rozumiałam jej stan, niechęć do dalszego samotnego życia. I chociaż często śmiałam się z jej przygód z przyjaciółkami, nadal wyczuwałam jej smutek. Cecelia Ahern opisała piękną miłość, historię kobiety i mężczyzny, którzy byli dla siebie wszystkim: kochankami, przyjaciółmi, bratnimi duszami. Gerry znał Holly tak dobrze, że wiedział, jak ciężko jej będzie po jego śmierci, postanowił jej ułatwić przeżycie żałoby, mobilizując do zadań. Może nawet nie zdawał sobie sprawy, że jego listy staną się jej przykazaniami, jedynym powodem do życia. Jednak co zrobi Holly, gdy listów zabraknie? 

Jeśli poszukujecie książki idealnej, to naprawdę polecam- łzy, wybuchy śmiechu, znajdziecie tutaj wszystko. Opisane cierpienie jest prawdziwe do bólu, ale mimo wszystko daje nadzieję, że śmierć bliskiej osoby nie musi być też naszą śmiercią, zawsze można spróbować żyć od nowa. A co najważniejsze- książka nie jest przewidywalna, za co dziękuję Autorce ;)



Pozostałe książki autorki:
- Na końcu tęczy
- Gdybyś mnie teraz zobaczył
- Kraina zwana Tutaj
- Dziękuję za wspomnienia
- Podarunek
- Pamiętnik z przyszłości
- Sto imion
- Pora na życie
- Dziewczyna w lustrze
- Zakochać się










Książka bierze udział w wyzwaniach:
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Czytam opasłe tomiska456 str 

środa, 2 lipca 2014

Podsumowanie czerwca

Tym razem starałam się nie spóźnić z podsumowaniem tak bardzo jak ostatnio ;)

KSIĄŻKI
Słabiej niż ostatnio, bo tylko 6 książek, ale za to jakie :D Przeczytałam książki dwóch autorek, które od dawna były na mojej liście do przeczytania: Agatha Christie i Cecelia Ahern. W obu przypadkach nie zawiodłam się i na pewno będę sięgać po ich kolejne książki :) Jeszcze trochę mojej ulubionej statystyki (:p): 6 książek to 2725 stron i 17,9 cm. Do tej pory przeczytałam 44 książki (117 cm i 17 955 stron).
Przeczytane książki:
1. Agatha Christie- Tajemnicza historia w Styles - 6/10
2. Elizabeth George- Procesja śmierci- 5/10
3. Dean Koontz- Apokalipsa - 6/10
4. Anna Karpińska- To wszystko przez Ciebie - 6/10
5. Robert Galbraith - Wołanie kukułki - 7/10
6. Cecelia Ahern - P.S. Kocham Cię - 9/10 

TRENINGI
Udało mi się dobić do średnio 2 treningów w tygodniu, chciałabym 3, ale jest tyle książek i filmów, które na mnie czekają :D 15 czerwca brałam udział w biciu rekordu Zumby podczas akcji "Tańczymy z sercem", której drugim celem było zebranie pieniędzy na dzieci z gliwickich Domów Dziecka. Świetna sprawa, półtora godziny rozgrzewki, pół godziny bicia rekordu, wreszcie się wytańczyłam, choć moje kolana i stopy odczuły skutki tańczenia na betonie, ale raz na jakiś czas nie zaszkodzi.Tutaj znajdziecie wydarzenie, zdjęcia, filmy, a jeśli Was to zainteresowało, to zapraszam jesienią, wtedy ma się odbyć kolejna taka akcja :)


FILMY
4 filmy, to dobry wynik jak na mnie :D Oczywiście przede wszystkich zachwycona jestem ekranizacją książki "Gwiazd naszych wina". Piękny i wzruszający obraz, cieszę się, że poszłam na to do kina, ale na pewno jeszcze obejrzę kiedyś w domu, bez upubliczniania emocji. Film sprawił, że oceniłam wyżej książkę, naprawdę jest w nim COŚ! "Metro strachu" to thriller, na który przypadkowo trafiłam na Polsacie i wciągnął mnie, chociaż pewnie świadomie nie wybrałabym go do oglądania. "Chłopaki nie płaczą"- wracamy do filmów, które nas śmieszyły kilka lat temu. "Panaceum"- świetny thriller, uwielbiam takie, w których pozornie nieważne zdarzenia na końcu łączą się w logiczną całość i pozostawiają po sobie efekt "wow".


NAJPIERW KSIĄŻKA, POTEM FILM
W tym miesiącu udzielały się 4 osoby:
i wspólnie dodały 16 nowych pozycji i 1 dodatkową recenzję, także lista zekranizowanych książek stale rośnie:)

Zachęcam wszystkich do wzięcia udziału w tej zabawie i tworzenia wspólnie z nami listy ekranizacji :) Reguły zabawy znajdziecie tutaj, a dodane pozycje tutaj.


A na koniec piosenka, która chodziła za mną pół czerwca (od maratonu zumby) , uwielbiam zumbową muzykę!
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="270" src="//www.youtube.com/embed/TyZEwpDPCCw" width="480"></iframe>

wtorek, 1 lipca 2014

Wołanie kukułki



Do bohaterów kryminałów dołączyła nowa para- Cormoran Strike i Robin. Jesteście ciekawi jak im poszło w pierwszej części przygód?

Lula Landry była słynną modelką. Dlatego jej śmierć zainteresowała tłumy, a dochodzenie prowadzone przez policję było pod stałym nadzorem mediów. I choć wykluczono udział osób trzecich, upadek z balkonu uznano za samobójstwo, jej brat nie mógł się z tym pogodzić. Dlatego zatrudnił detektywa- Cormorana Strike'a. Trudna sytuacja finansowa i litość dla brata ofiary sprawiły, że Strike przyjął zlecenie i rozpoczął śledztwo. Tego samego dnia Robin zaczęła tymczasową pracę u niego, miał więc na kogo zrzucić nudną część roboty- poszukiwanie informacji w Internecie. Z przeprowadzonych rozmów ze znajomymi celebrytki, stopniowo wyłaniał się obraz pięknej i bogatej dziewczyny, która próbowała poradzić sobie ze swoim kolorem skóry, nadopiekuńczą adopcyjną matką i brakiem wiedzy i biologicznym ojcu. Strike wkroczył w świat londyńskich celebrytów, świadom tego, że do nich nie pasował. Czy zdoła przekonać ludzi uważających się za lepszych od reszty, do ponownych zeznań? Kto był prawdziwym przyjacielem Luli, a kto tylko pragnął ogrzać się w blasku jej sławy? Czy dziewczyna skoczyła, nie potrafiąc cieszyć się z pozornie idealnego życia, czy została wypchnięta? A jeśli ktoś jej "pomógł", to komu mogło zależeć na śmierci bogatej modelki? Detektyw nie odpuści, dopóki nie znajdzie odpowiedzi na te pytania.

Cormoran Strike nie miał łatwego życia. Jest nieślubnym synem znanego artysty, jego matka umarła po przedawkowaniu, w czasie pobytu w Afganistanie stracił nogę i niedawno rzuciła go narzeczona. Ma duże kłopoty finansowe, bo jego agencja detektywistyczna (w której musiał zamieszkać) zdobyła na razie tylko kilku klientów. Nie stać go nawet na sekretarkę, dlatego korzysta z usług agencji tymczasowej pracy, która przysyła mu pracownicę na próbę. Tak właśnie poznał Robin, młodą kobietę, świeżo po zaręczynach i po przeprowadzce do Londynu, która szukała dobrze płatnej, stabilnej pracy, ale bycie sekretarką detektywa zaczęło jej się podobać. Lekko zazdrosnemu narzeczonemu opisuje swojego pracodawcę:

"Jest olbrzymi i ma twarz jak zmaltretowany bokser. W ogóle nie jest przystojny, na pewno stuknęła mu już czterdziestka i...- na chwilę zamilkła, szukając epitetów, które mogłaby rzucić pod adresem wyglądu Strike'a- jego fryzura przypomina włosy łonowe" {str 242}

Czy tak pozornie niedobrana para jak Cormoran i Robin, będą skuteczni przy rozwiązywaniu kolejnej sprawy? Będziemy mogli przekonać się już we wrześniu, po premierze "Jedwabnika", kolejnej książki autora.

Przyzwyczajona do innego rodzaju kryminałów, gdzie duże znaczenie miała medycyna i nowoczesna technologia, początkowo nie mogłam wciągnąć się w powolne śledztwo Strike'a. Dopiero potem doceniłam jego klasyczną metodę dedukcji, zaskakiwał mnie swoimi wnioskami i zostawiał daleko w tyle. Na szczęście nie tylko mnie, Robin również nie nadążała za jego tokiem rozumowania i była zaskoczona wynikiem śledztwa. Swoją umiejętnością łączenia faktów, zauważania pozornie nieważnych szczegółów, Strike przypominał mi trochę Poirota (niedawno przeczytałam moją pierwszą w życiu książkę Agathy Christie, więc nie powinno Was dziwić to skojarzenie). Podejrzewałam kilka osób, jak się okazało niesłusznie, co mnie zawsze bardzo cieszy.

Robert Galbraith (skoro J.K. Rowling nie chciała podpisać się pod książką własnym nazwiskiem, uznam, że nie ma z nią nic wspólnego, żeby uniknąć dylematów w jaki sposób pisać o autorze) stworzył nietypową parę bohaterów, której z ciekawością będę kibicować. To inteligentny kryminał, który może nie przestraszy, ale czyta się go z przyjemnością, a od ostatnich stu stron wręcz nie można się oderwać! 

Książka biorze udział w wyzwaniu:
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Historie z TRUPEM
Czytam opasłe tomiska: 452 strony
Grunt to okładka (motyw czerwcowy: niebo)
Klucznik: 1. Autor jest mężczyzną 2. Wydana w 2013 roku