sobota, 21 czerwca 2014

Apokalipsa


Boję się horrorów, wiecie? Dlatego niezbyt ucieszyła mnie perspektywa czytania tego gatunku w ramach wyzwania Gatunkowy Miesięcznik. Ale skoro ma to być dla mnie wyzwanie, dlatego zdecydowałam się wybrać jakąś książkę na ten miesiąc. Pierwsza myśl- King. Ale potem uznałam, że może trochę łagodniejsza będzie twórczość Koontza, którego trzy książki czytałam w zeszłym roku. Okazało się, że nie jest tak źle, jak myślałam, ale pewnie film na tej podstawie oglądałabym z obrzydzeniem i przez palce.

Molly obudził deszcz. Deszcz, którego nie powinno być o tej porze roku w ich klimacie. Deszcz, który świecił. Który miał zapach pomarańczy, wanilii i… spermy. Zaniepokoiła ją nie tylko ogromna siła opadów, ale także strach kojotów, które uciekały z lasy i kuliły pod jej drzwiami, nie wykazując żadnej agresji. Kiedy usłyszała na górze krzyki męża, pobiegła z nożem, gotowa go chronić przed złem, które jeszcze nie przybrało konkretnej formy, lecz czaiło się w powietrzu. Wskazówki zegarków wirowały w przeciwnych kierunkach, pozytywki zaczynały odtwarzać melodie, a lustro pokazywało ich pokój zarośnięty mchem. Po chwili wszystko się uspokoiło. Molly i Neil włączyli telewizor i, choć odbiór był często mocno zakłócany, dowiedzieli się o fali dziwnych zdarzeń zalewających nie tylko USA, ale cały świat. Świecący deszcz padał nad wszystkim wybrzeżami, nad oceanami tworzyły się tornada. W niektórych miejscach padał niebieski śnieg. Prezenterzy w wiadomościach obwiniali o te anomalie pogodowe ocieplenie klimatu, jednak naukowcy nie zgadzali się z tą teorią. Gdy podczas transmisji z jednego z miast kamerzysta przewrócił się, a chwilę potem przed kamerę potoczyła się jego głowa, Molly i Neil zrozumieli, że jeśli chcą przeżyć, muszą opuścić dom i jak najszybciej dojechać do najbliższego miasta. Chcieli ze sobą zabrać sąsiada, jednak gdy znaleźli go nieżywego w łazience, a chwilę później na korytarzu, cytującego T.S. Elliota, postanowili uciekać z jego domu.

Gdy dotarli do miasteczka, okazało się, że grupa ludzi zebrała się w restauracji. Tam zastanawiali się nad dalszym losem, jedni chcieli walczyć, inni wierzyli, że jeżeli jest to wizyta Obcych, to na pewno pokojowa, jeszcze inni pogodzili się z przeznaczeniem  i zamiast toczyć nierówną i z góry skazaną na niepowodzenie walkę, postanowili korzystać z reszty życia jakie im zostało, zaczynając od raczenia się alkoholem w dużych ilościach. Jeden z pijących, znajomy Molly i Neila, postanowił podzielić się z nim swoją teorią, podpierając się dowodem, dziwnym gatunkiem grzyba, który pojawił się w toaletach.

“To, co te stwory robią, jest odwrotnością terraformingu, one przerabiają środowisko naturalne Ziemii na coś, co przypomina ich planetę. Zniszczenie naszej cywilizacji jest jedynie efektem ubocznym tego działania” (str. 134)

Jakby tej nocy wrażeń było za mało, Molly spotkała swojego ojca, mordercę, który przez dwadzieścia lat przebywał z zamkniętych zakładach, opowiedział jej o kolejnej zbrodni, którą popełnił i uciekł. Nasilają się dziwne dźwięki, lustro pokazuje ludzi, ze śmiertelnymi ranami, pourywanymi kończynami. Molly i Neil nie znajdują swojego odbicia. Kobieta domyśla się, że może nie zginą, może mają jakieś zadanie do spełnienia. Kiedy podchodzi do niej pies z różą w pysku, Molly przypomina sobie zdarzenia z przeszłości i już wie, że jej misją jest odnalezienie dzieci i uratowanie tych, które pies pomoże im odnaleźć. Małżeństwo i pies rozpoczynają niebezpieczną wędrówkę po opuszczonym mieście.

Apokalipsa. Oklepany temat, choć osobiście nigdy nie czytałam podobnej książki. Dlatego pozwoliłam Autorowi poprowadzić się przez treść, nie kwestionowałam niczego. W końcu to horror, tu nic nie musi być logiczne, tu wszystko jest możliwe. Gratulowałam Koontzowi wyobraźni, jednak sama nie chciałam pozwolić mojej na dryfowanie w tych warunkach. Same słowa wystarczały. Klimat książki tworzyły sugestywne, przerażające, pełne przemocy obrazy.

“Były to jęki i szlochy torturowanych mężczyzn i kobiet, którym powoli odrywano kończyny, ludzi patroszonych przez cierpliwe uosobienie zła, pozostawiające sobie dużo czasu, aby móc delektować się własnym dziełem” (str 97)

Choć Kingowi nie wybaczyłam do dziś zakończenia “Pod kopułą” i wplątania w zdarzenia Obcych (co nie znaczy, że nie przeczytałabym ponownie tej książki, bo była świetna!), tutaj łatwo pogodziłam się z tą koncepcją. Zżyłam się z bohaterami i tak jak oni, próbowałam zapomnieć o przekonaniu, że w starciu z bardziej rozwiniętą cywilizacją, nastawioną na konkretny cel, mogą po prostu nie mieć szans na przeżycie, a ich wybory mogą się ograniczać jedynie to miejsca śmierci. Molly i Neil nie stracili ludzkiego oblicza (nie mówię jedynie w przenośni), ale ciągle potrafili odróżniać dobro od zła i potrafili zachować swoją miłość. To jednak nie była skuteczna broń przeciwko ich wrogom.

“W życiu udało im się-naprawdę i bez najmniejszej wątpliwości- tylko jedno: miłość.(...) Ich wróg był jednak niewrażliwy na potęgę miłości. Sądząc po tym, co się wokół działo, było to zupełnie nieznane im uczucie”

Mimo Apokalipsy, kosmitów, odrażających opisów (a może właśnie dlatego), książka spodobała mi się. Zostałam kompletnie zaskoczona zakończeniem, choć czegoś mi w nim brakowało, może było zbyt łagodnie, jak na taką tematykę (ale więcej nie zdradzam). Rytm książki przyzwyczaja do dużej ilości zdarzeń, choć tempo akcji wcale nie jest szybkie, a większość historii wydarzyła się w ciągu jednego dnia.

Pozostałe książki autora (Uwaga! Jest ich sporo):
- Anioł Stróż
- Bez tchu
- Braciszek Odd
- Cieniste ognie
- Co przyniesie noc
- Co wie noc
- Dar widzenia
- Dobry zabójca
- Dom śmierci
- Drzwi do grudnia
- Fałszywa pamięć
- Głos nocy
- Grom
- Groza
- Intensywność
- Inwazja
- Jedyna ocalona
- Kątem oka
- Kilka godzin przed świtem
- Klucz do północy
- Korzystaj z nocy
- Łzy smoka
- Maska
- Mąż
- Miasto nocy
- Mroczne popołudnie
- Mroczne ścieżki serca
- Nieśmiertelny
- Niewinność
- Nieznajomi
- Niezniszczalny
- Nocne dreszcze
- Oczy ciemności
- Odd Thomas
- Odwieczny wróg
- Opiekunowie
- Ostatnie drzwi przed niebem,
- Oszukać strach
- Pieczara Gromów
- Północ
- Prędkość
- Przełęcz śmierci
- Przepowiednia
- Przy blasku księżyca
- Recenzja
- Ściana strachu
- Słudzy ciemności
- Smocze łzy
- Szepty
- Tik-tak
- Trzynastu apostołów
- Tunel strachu
- Twarz
- Twoje serce należy do mnie
- Wesołe miasteczko
- Wielkie małe życie. Wspomnienie o radosnym psie
- Więzień ciemności
- Wizja
- W mroku nocy
- W okowach lodu
- Zabójca strachu
- Ziarno demona
- Zimny ogień
- Zimowy księżyc
- Złe miejsce
- Zmrok
- Zmrok
- Zwiadowca piekieł
- Zwierciadło zbrodni


Czytaliście którąś z nich?

Książki biorą udział w wyzwaniu:
- Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Historie z TRUPEM
Gatunkowy miesięcznik (horror)

22 komentarze:

  1. Oj sporo ich, sporo! A ja żadnej nie czytałam..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez mam wielu autorów, których jeszcze nie zaczęłam czytać, ale Koontz nie jest zły :)

      Usuń
  2. Odrażające opisy i horror - aż mam ciarki! Boję się tego gatunku, łatwo mnie wystraszyć, a przy takich książkach moja wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach, dlatego dla swojego zdrowia wolę ich unikać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też łatwo wystraszyć, ale książkom na to pozwalam :D

      Usuń
  3. Też boję się horrorów, z resztą jak i kryminałów ;-) Dlatego nie czytam, ani nie oglądam tego typu filmów ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kryminały uwielbiam :D Ale oczywiście czytać, bo z oglądaniem u mnie kiepsko ;)

      Usuń
  4. Muszę wreszcie przeczytać którąś z książek Koontza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, mnie zapadł w pamięć "Anioł Stróż"

      Usuń
  5. No po prostu zagięłaś mnie. Można powiedzieć, że przełamałaś się dzięki mojemu wyzwaniu. Bardzo mnie to cieszy. Nie sądziłem, że ten autor może aż tak drastycznie opisywać różnego rodzaju sytuację. Napisałaś, King na razie odpada. On jest chyba troszkę łagodniejszy ;) Dziękuję za poświęcenie i gratuluję! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dawno Kinga nie czytałam, ale wydaje mi się, że on lepiej tworzy nastrój grozy i dlatego bardziej się go boję :D

      Usuń
  6. Od dawna szykuję się na poznanie tego autora - kilka tytułów ogromnie mi się spodobało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że ja też jeszcze będę do niego wracać, mimo wszystko dobrze mi się czytało :)

      Usuń
  7. Ja niestety również boję się horrorów, chociaż kiedyś przez przypadek przeczytałam jeden. No cóż, tytuł na to nie wskazywał, a jak już zaczęłam to skończyłam :) Raczej nie przeczytam książki, którą zrecenzowałaś :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuły często są mylące, szczególnie niektóre polskie tłumaczenia ;) I tak podziwiam, że przebrnęłaś przez tę książkę, ale ja też lubię czytać do końca, nawet jak mi się nie podoba..

      Usuń
  8. "Apokalipsa" to pierwsza książka Koontza jaką czytałam i byłam pod jej wielkim wrażeniem, ale w jej zakończeniu również mi czegoś brakowało, było dla mnie rozczarowujące i takie w stylu soft, ale wybaczyłam i to, miałam niezłą frajdę z czytanie tej powieści, więc nie będę się czepiać szczegółów :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie był najpierw "Zabójca strachu", a potem jeszcze 2 i długa przerwa :)
      Po takim mocnym początku zakończenie zdecydowanie powinno być inne! :D Ale fakt, dobrze się czytało :)

      Usuń
  9. Matko co za płodny pisarz ...prawie jak Danielle Steel :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, niektórzy widocznie tak mają:P Ale czytałam, że on poświęca na pisanie 10-11 godzin dziennie, więc trudno się dziwić :)

      Usuń
  10. Byłam jakoś godzinkę temu w bibliotece i zastanawiałam się nad tą książka, ale później sobie myślę, może wystarczy horrorów na ten miesiąc, w końcu jestem w trakcie jednego, a jeszcze jeden chcę przeczytać :D
    Trochę Ci kosmici mnie odstraszają, bo nie lubię takich klimatów, wolałabym, żeby to był inny sposób straszenia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie lubię zbyt wielu horrorów czytać, wolę mieszać gatunki :)
      Dokładnie, dla mnie ludzie są czasem wystarczająco straszni, że wystarczyliby na horror, ale może niektórzy potrzebują innych wrażeń :P

      Usuń
  11. Aż mi się zaczęło mienić w oczach od tych okładek, bardzo produktywny facet! ;D
    Z tym Galbraightem to mi dałaś zagwostkę... ;p ale ujmę go jako faceta ;) w końcu na okładce wypisany jest facet, a nie kobieta, to że gdzieś tam Rowling dodano to tylko chwyt ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem po co pisać pod pseudonimem, a potem na okładce dodawać i tak swoje prawdziwe nazwisko, ale cóż... na pewno zrobiła zamieszanie :P

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz! :)